niedziela, 1 września 2013

Ósemka



Poranna toaleta i poranny rytuał w formie biegania zaliczony więc pora teraz na śniadanie. Zalałam płatki mlekiem i wzięłam telefon z szafki nocnej, aby móc w końcu zadzwonić do Matta, bo ciekawość już mnie zżerała od środka. Już po kilku sygnałach odebrał
-Cześć Emi, co tam?- usłyszałam z drugiej strony słuchawki
-Cześć, to ja pytam co tam?- zaśmiałam się
-A Ty! Gdyby nie to, to nie zadzwoniłabyś do mnie, no wiesz co, właśnie wydało się.- zaśmiał się- teraz nie wiem czy ta propozycja jest aktualna- wiedziałam, że właśnie w tym momencie oczy mu się błyszczą ze śmiechu
-Oj nie marudź, dobrze wiesz że i tak Cię kocham- uśmiechnęłam się- a więc mów o tej propozycji
-No dobra już mówię, bo nie wiele mam czasu na rozmowę.
-A więc?
-Chodzi o to, że za 5 dni będę w Polsce- zaczął ale mu przerwałam
-Będziesz w Polsce- krzyknęłam
-Cicho, nie przerywaj- skarcił mnie
-Będę w Polsce na meczu charytatywnym ze Skrą i jeśli tylko chcesz możesz przyjechać to się spotkamy, bo nie będę miał inaczej jak. Mecz będzie w Bełchatowie, więc jak?
-No jasne! Przyjadę, na pewno przyjadę!- krzyknęłam uradowana, bo tak się stęskniłam za przyjmującym
-To fajne, załatwię Ci koszulkę, oczywiście moją z Zenitu- zaśmiał się
-No jasne, nawet innej nie chcę- uśmiechnęłam się
-A druga?
-Wiedziałem, że jesteś strasznie zachłanna- zaczął się śmiać
-Spadaj co?
-Dobra, dobra już się nie śmieje, ale o drugiej dowiesz się w takim razie na meczu, a teraz muszę kończyć. Więc do zobaczenia za 5 dni w Bełchatowie. Całuję
-Do zobaczenia- cmoknęłam do słuchawki i Anderson się rozłączył


Od momentu kiedy Matt powiedział mi o meczu, nie mogłam się na niczym skupić. Tęskniłam za nim bardzo, więc odliczałam dni do jego meczu i przyjazdu. Ustaliliśmy, że przyjadę dzień przed meczem, a on załatwi mi miejsce w hotelu. Oczywiście pochwaliłam się Miłoszowi, który strasznie mi zazdrościł znajomości z Mattem i uprzedziłam go o mojej nieobecności na fitnessie. Udało nam się w końcu wejść na kort i zagrać w tenisa. Długa przerwa od tego sportu wprawiła mnie w bóle ramion, ale to jest normalne, w końcu Miłosz był bardzo wymagającym partnerem.
-To co, do zobaczenie za 3 dni- uśmiechnął się kiedy staliśmy już pod moją klatką
-No tak- wyszczerzyłam się
-Jedź mi tam ostrożnie i daj znać jak dojedziesz już do hotelu
-Tak jest tato!- zaśmiałam się
-No bez przesady, po prostu będę się martwił i tyle- uśmiechnął się czule
-Trzymaj mocno kciuki za Skrę
-Za Skrę?- zdziwiłam się- chyba za Zenit, innej opcji nie ma- wystawiłam mu język
-No tak, zapomniałem, że Ty zawsze musisz być inna
-Pff inna to nie znaczy gorsza, a wyjątkowa- zaśmiałam się
-Ty to powiedziałaś- wytknął język w moją stronę
-Dobra, ja uciekam, bo jeszcze muszę się spakować, wziąć relaksującą kąpiel i zadzwonić po przyjaciółki, także trochę roboty mam
-To nie przeszkadzam, cześć- przytulił mnie, a ja dałam mu buziaka w policzek

Jak tylko wróciłam do mieszkania, wskoczyłam do gorącej wanny i włączyłam radio, aby chwilę odpocząć i zebrać siły przed jutrzejszą podróżą.
-Otwarte- krzyknęłam kiedy ubierałam się w pokoju
-To tylko ja- odpowiedziała Marlena
-Rozgość się, zaraz przyjdę tylko się ubiorę
-Jasne.

Chwilę później usłyszałam znowu dzwonek do drzwi, ale na szczęście Marlena je otworzyła.
-Cześć dziewczyny- przytuliłam i pocałowałam każdą z nich
-To co, jutro spotkanie z wielkim Mattem?- zaśmiała się Zuza
-O tak, wielki to on jest- zaczęłyśmy się śmiać
-No i Ty nam wmawiaj, że nic Was nie łączy jak widać jaka jesteś podekscytowana- stwierdziła Marlena, a Zuza ją poparła
-Dziewczyny ile razy mam wam mówić, że to tylko przyjaciel, a ja po prostu się za nim stęskniłam
-Dobra dobra, niech Ci będzie.
-To co pakujemy- spytała Zuz
-Może zaczniemy od tego- wskazałam ubrania, po czym po godzinie walizka była zapełniona najważniejszymi rzeczami. Rano pozostało mi wrzucić jeszcze tylko kosmetyki.
Kiedy wróciłam z kuchni do salonu słyszałam jakieś szepty dziewczyn ale kiedy pojawiłam się obok nich, nagle umilkły.
-Co mnie znowu obgadujecie?
-Ciebie? No co Ty- odpowiedziała Marlena
-Szepczemy do małej Marceli- zaśmiała się Zuza
Przed 23 dziewczyny rozeszły się do siebie, a ja padłam zmęczona na łóżko. 






Po dłuższej nieobecności pojawił się kolejny rozdział ;) 
Tak jak już mówiłam, będę tutaj dodawać wcześniej po zakończeniu pierwszego bloga (który w szczególności opowiada o życiu Mai, siatkarze są znaczącą częścią jej życia. Opowiadanie jest pełne zaskakujących sytuacji, a przynajmniej staram się aby takie było, bo taki miałam tego plan, na pewno inne niż to) więc zapraszam na  http://serca-kolysanie.blogspot.com/ , gdzie zbliżam się już powoli końca :) lecz jestem troszkę zapracowana i rozdziały będą także dodawane z przerwami.

Zapraszam także na projekt nowego opowiadania. Jak na razie są tam tylko ujawnieni bohaterowie. Prolog będzie tuż po zakończeniu serca-kołysanie a na dalszy ciąg wydarzeń będziecie musieli poczekać do października. Także zapraszam wszystkich chętnych na zapoznanie się, a także proszę o wstępną opinię co do planowanego opowiadania http://what-shall-i-do-with-my-life.blogspot.com/


Zapraszam także do komentowania tutaj :) 

pozdrawiam i ściskam ;** 

2 komentarze:

  1. Wybacz za brak komentarzy z mojej strony, ale dopiero co wzięłam się za nadrabianie. Mam teraz bardzo mało czasu. Ale nadrobię w ciągu tego tygodnia i pojawi się tutaj adnotacja również ode mnie. :)

    Zapraszam na #3 na http://asertywni.blogspot.com/

    Całuję, Camilla. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nic się nie stało :) wiem jak to z czasem jest bo mi tak samo ostatnio go brakuje, ale mimo to dzięki za obecność ;)

      Usuń