Przez kolejne dwa dni, spotykałam się z Zuzą i Piotrkiem. Z dnia na dzień coraz bardziej go lubiłam. Naprawdę świetny chłopak, na pozór spokojny i nieśmiały, ale przy poznaniu jest naprawdę towarzyski i z wielkim poczuciem humoru. To nic, że nadal go kojarzę jakoś, może w końcu sobie przypomnę, albo go zapytam kiedyś. Znalazłam sobie mieszkanie, jest naprawdę świetne, ale dopiero jeszcze nie wiem kiedy mogę się tam wprowadzić, bo ostatnie wykończenia mojego apartamentu i ustawianie mebli, które swoją drogą zamówiłam przez Internet. Pewnie i tak, przestawię po swojemu, ale zawsze mniej do roboty. Udało mi się kupić samochód
z
czego byłam naprawdę szczęśliwa. Nie musiałam się tłuc z walizkami.
No
i tak właśnie nastała środa. Wzięłam swoje walizki, spakowałam do samochodu i
wymeldowałam się z hotelu, po czym pojechałam w kierunku mieszkania
przyjaciółki. Witali mnie od progu, a Piotrek pomógł mi przynieść walizki. Był
zaskoczony i pochwalił mój wybór samochodu.
-To
już chyba ostatnie-krzyknął Piotrek w progu wnosząc 4 walizkę- Ty to wszystko
sama?- zapytał zdziwiony
-Nie,
no co Ty, taksówkarz mi pomógł, tam u nas w Stanach są naprawdę milsi od
Polskich i nie trzeba ich prosić o pomoc z walizkami- zaśmiałam się
-Masz
racje, tutaj to trochę z łaską Ci pomogą- zaczęliśmy się śmiać wszyscy.
-Chodźcie
na obiad- krzyknęła Zuza przerywając rozmowę
-O
tak bo zgłodniałem! Chodź Emi o ile mogę tak do Ciebie mówić?- zapytał
nieśmiało
-Nie
ma problemu, dla przyjaciół Em, Emi… -zaczęłam wymieniać
-Miśka,
Piotrek chodźcie no!- krzyczała Zuza
-No
właśnie, Miśka- zaśmiałam się- co kto woli- mrugnęłam do blondyna
Zjedliśmy
obiad w miłym towarzystwie. Piotrek musiał gdzieś iść, a ja z Zuzą
postanowiłyśmy, że pójdziemy kupić naczynia do mojego mieszkania, ręczniki i
inne najpotrzebniejsze rzeczy. Tak też zrobiłyśmy. Miały to być dwu godzinne
zakupy, ale czas tak szybko leciał, że nawet nie wiemy kiedy zrobiła się już
noc. Zmęczona wzięłam prysznic, padłam na łóżko i szybko usnęłam.
Następnego
ranka postanowiłam, że wstanę wcześniej i zrobię śniadanie, ale niestety jak
zwykle Zuzka mnie wyprzedziła.
-Cześć
Miśka, co tak wcześnie wstałaś? Myślałam, że chcesz pospać
-Mogę
zapytać o to samo- zaśmiałyśmy się
-Dobra
dobra, a więc? – kontynuowała
-Chciałam
zrobić nam wszystkim śniadanie, ale mnie wyprzedziłaś- zrobiłam smutną minę
-No
weź przestań, ale jak tak chcesz to następnym razem Ty robisz- wystawiła mi
język
-A
Ty co tak wcześnie? -zapytałam
-Oj
bo ta moja łajza sam sobie śniadania nie zrobi, a już musiał do pracy lecieć,
więc mu zrobiłam- uśmiechnęła się
-Cieszę
się, że jesteście tacy szczęśliwi- podeszłam i przytuliłam przyjaciółkę
-Ty
też będziesz, zobaczysz- odwzajemniła uścisk.
Zjadłyśmy
śniadanie, ja wsiadłam w samochód i pojechałam do mojego mieszkania zobaczyć
jak praca w nim idzie. Kiedy zobaczyłam efekty, cieszyłam się, że jeszcze
dzień, góra dwa i będę mogła być już w swoim własnym koncie, sama to sama, ale
w swoim własnym, nikomu nie przeszkadzając. Po drodze powrotnej wstąpiłam
jeszcze do sklepów, aby kupić pościel, jakiś dywan, a także ubrania, których i
tak pełno przywiozłam. Zadowolona z zakupów a zarazem obładowana wpadłam do
mieszkania przyjaciół. Niestety nikogo nie było, więc zrobiłam obiad i
posprzątałam trochę w mieszkaniu, chociaż nie miałam wiele do roboty. Wieczorem
wrócili właściciele mieszkania i spędziliśmy ten czas na rozmowach i oglądaniu
filmu. Położyłam się do łóżka i zastanawiałam się, jak będzie wyglądać moja
rozmowa z tatą, który na pewno się o mnie martwi i nawet nie wiem kiedy
usnęłam.
Rozdział krótszy niż wcześniejsze ale ważne że jest :)
Zapraszam serdecznie na dziewiątą część na www.przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com i dwójkę na www.ponowne-spotkanie.blogspot.com ;*
OdpowiedzUsuńprzepraszam, ale z racji pracy wakacyjnej mam bardzo mało czasu. nadrobię wszystko po weekendzie. jeszcze raz przepraszam. ♥