„Mój
piękny Panie ja go nie kocham taka jest prawda(…)
Ale
dziewczyna przez świat nie może iść całkiem sama,
Życie
jest życiem Pan przecież wie(…)
…Pora
mi dzisiaj do ślubu iść(…)”
<Jenny>
Patrzę na zegarek
jest już 15 minut po 13. Nie przyjdzie, jednak nie przyjdzie, myślę w duchu i
uśmiecham się sama do siebie. Wszyscy zdenerwowani nie wiedzą co się dzieje,
nie wiedzą, że Noemi nie jest szczęśliwa i nie przyjdzie. Rozglądam się po
kościele i natknęłam się na pytający wzrok męża, który pewnie zauważył, że ja
coś wiem. Otwieram torebkę i chwytam za koperty, pełna obawy zmierzam w
kierunku Nathaniela, który odchodzi od zmysłów przed ołtarzem. Czuje na sobie
wzrok Paula, trudno, później mu wytłumaczę, teraz ważna jest przyjaciółka.
Jestem już blisko Natha kiedy nagle rozlega się dobrze znana wszystkim melodia
Marszu Mendelsona,odwracam się i widzę
przyjaciółkę, która trzyma swojego tatę i uśmiecha się. O nie kochana, mnie nie
nabierzesz, widzę ten sztuczny uśmiech- myślę sobie, ale wycofałam się,
schowałam koperty i wróciłam na swoje miejsce.
<Nathaniel>
Tyle
na nią czekam. Chce mnie wystawić, nie, przecież nie zrobi tego, nie moja
Noemi. Kocha mnie i nie zostawi mnie nigdy. Stoję przed ołtarzem i strasznie
się denerwuję, a może coś jej się stało, patrzę na rodziców i na teściową, tak
samo stoją zakłopotani. W pewnym momencie Jenny ruszyła się z miejsca i chyba
idzie w moim kierunku, pewnie chce mnie pocieszyć ze zaraz przyjdzie, ale nie
musi wiem, że będzie. Usłyszałem dźwięk marszu Mendelsona i aż coś mną
poruszyło, odwróciłem się i ujrzałem moją cudowną Noemi, która idzie szczęśliwa
w ramionach swojego taty, a swoją drogą, muszę ja odzwyczaić nadmiernego
spotykania się z nim, bo zachowuje się tak, jakby on był ważniejszy ode mnie.
Ale nie pora na to. Jaka ona jest cudowna, wygląda jak anioł. Jest to najszczęśliwszy
dzień w moim życiu.
<Noemi>
Niepewnie
zmierzam w objęciach taty do ołtarza. Widzę przy nim szczęśliwego Nathaniela i
przyjaciółkę z nietęgą miną. Widzę po niej, że spodziewała się czegoś innego.
Biorę kilka mocnych wdechów i już znajduję się przy Nathanielu.
-Możemy
zaczynać?- zapytał ksiądz
-Tak
proszę- powiedział- długo kazałaś mi na siebie czekać skarbie, ale warto było,
cudownie wyglądasz- szepnął mi do ucha i się uśmiechnął. Nic nie powiedziałam
tylko sztucznie podniosłam kąciki ust. Ksiądz powiedział swój wstęp i
przeszliśmy do złożenia przysięgi, którą jako pierwszy powtarzał Nathaniel za
księdzem
-Ja,
Nathaniel, biorę sobie Ciebie Noemi za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i
uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż
Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci- skończył z wielkim
uśmiechem
-Teraz
Panno Noemi proszę za mną powtarzać: Ja Noemi…- powiedział ksiądz
Stanęłam,
wzięłam głęboki oddech, odwróciłam głowę i rozejrzałam się po kościele,
zobaczyłam moją babcię ze łzami w oczach, tata siedział zamyślony, a mama wręcz
tryskała radością, popatrzyłam na Andersona, który uśmiechnął się do mnie
nikle, na koniec spojrzałam na przyjaciółkę i na teściów
-Panno
Noemi…- upomniał ksiądz
Popatrzyłam
prosto w oczy Nathaniela- wybacz mi, przepraszam, ja nie mogę…- po czym
odwróciłam się i wybiegłam z kościoła, nawet nie płakałam, czułam, że dobrze
robię, może w przyszłości będę tego żałować, ale teraz było to tym, czego było
mi trzeba, nie liczyłam się z konsekwencjami, najważniejsze osoby w życiu
pokazały mi, że liczy się dla nich moje szczęście i nie ważne co zrobię, będą
przy mnie. Biegłam ile sił w nogach, bo nie chciałam, żeby mnie Nathaniel
dogonił, wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki i skierowałam się prosto do
domu. Wpadłam do domu jak burza, wiedziałam co chcę zrobić, rozmyślałam nad tym
kilka dni, dlatego wzięłam wcześniej przygotowane walizki, które miałam po
ślubie zabrać do mieszkania Nathaniela, wszystkie dokumenty, albumy, książki,
telefon i laptopa wrzuciłam do torby
podręcznej i pobiegłam do taksówki.
-Proszę
na lotnisko tak szybko jak się da- krzyknęłam do kierowcy, który o nic nie
pytał tylko dziwnie się na mnie popatrzył. Pewnie nie na co dzień ma klientkę w
sukni ślubnej. W taksówce zaczęłam szybko się przebierać w ubrania, które
wyjęłam wcześniej z torby. Po 15 minutach znalazłam się na miejscu, zauważyłam
że za pół godziny mam samolot, prędko udałam się do kasy i na szczęście udało
mi się kupić jeszcze bilet. Cała w nerwach czekałam na moją odprawę i wylot.
Wiem, że to ucieczka ale muszę sobie to wszystko poukładać.
<Jenny>
Zrobiła
to, a jednak to zrobiła. Chciałam pobiec za nią, ale wiedziałam, że ona liczy
na coś innego, muszę zrobić to o co mnie prosiła. Tylko co ta moja biedna Emi
teraz zrobi, gdzie się podzieje. Niepewnie podeszłam do załamanego Nathaniela
-Przykro
mi, naprawdę mi przykro-przytuliłam go, wiedziałam że on ją kocha, ale też wiem
to że nie mogliby być razem szczęśliwi, a na pewno nie moja przyjaciółka
-Jasne,
przykro Ci, nigdy mnie nie lubiłaś wiem to- zarzucił mi
-Nie
mów tak, to że nie widziałam Cię u boku Noemi nie znaczy, że Cię nie lubię-
uśmiechnęłam się przyjaźnie mimo wszystko-Mam coś dla Ciebie i przepraszam-
wręczyłam mu kopertę i odeszłam, nie chciałam dłużej ciągnąć tego trudnego
tematu.
-Przepraszam
państwa, ale mam coś od Noemi, przykro mi-wręczyłam kopertę Panu Piotrowi i
Pani Katherin, nie mam pojęcia co ona im tam napisała, ale myślę, że jakieś
słowa wyjaśnienia. Wiem, że Pan Kulczycki to zrozumie, ale boję się reakcji jej
matki, teraz też, nie przejmowała się tym, że niewiadomo gdzie jej córka jest,
tylko tym, że nie wzięła ślubu.
<Nathaniel>
Wystawiła
mnie, a jednak mnie wystawiła, jak ona mogła! Nie wybaczę jej tego nigdy.
Przecież ja kocham ją nad życie, dałbym jej wszystko czego tylko by pragnęła, a
ona tak się zachowuje. Dzisiaj powinniśmy się cieszyć, bawić, tańczyć do samego
rana, noc poślubna i jej pierwszy raz ze mną. To ja miałem być tym pierwszym, przecież
ona na pewno jeszcze nigdy z nikim nie spała, a mi też mówiła że nie jest
gotowa. Pewnie dlatego, że mnie tak kocha. Tylko co się stało, ma jakiś
problem, pomogę jej jak kiedyś, tylko niech wróci, nie wytrzymam bez niej.
Teraz siedzę sam, załamany w swoim pokoju, zamknąłem się, żeby rodzice nie
zaglądali do mnie. No tak, koperta, muszę przeczytać kopertę od Jenny, pewnie
to ona coś wymyśliła, ta dziewczyna nigdy nie tryskała energią na nasz związek,
pewnie to przez nią uciekła z kościoła, a może napisała mi w liście, że gdzieś
na mnie czeka i pragnie wziąć ślub bez tych wszystkich osób? Jak tak to na to
się mogę zgodzić, dla niej się zgodzę nawet na to. Muszę to przeczytać i mieć
to za sobą.
„Nathanielu,
wiem, że bardzo mnie kochasz i jestem dla Ciebie najważniejsza, wiem też, że
zrobiłbyś dla mnie wszystko bym była szczęśliwa, ale nam by się nie udało, nie
bylibyśmy szczęśliwi ze względu na to, że ja Cię nie kocham. Wiem, przepraszam,
że tyle to ciągnęłam ale nie potrafiłam tego zakończyć. Do końca swojego życia
będę Ci wdzięczna, że pomogłeś mi wyjść z problemów i wrócić do normalnego
życia po tym, jak straciłam jedynego i najukochańszego brata. Wybacz mi, za to,
że zostawiłam Cię w takim dniu, który dla Ciebie miał być najszczęśliwszym,
niestety dla mnie taki nie był, z każdym dniem, coraz bardziej zastanawiałam
się czy powinnam pójść, ostatecznie podjęłam taką decyzję. Przepraszam Cię i
wiem, że nie powinnam prosić Cię o wybaczenie po tym wszystkim, muszę to
wszystko przemyśleć, odpocząć, proszę Cię nie dzwoń do mnie. Wiem, że w końcu
znajdziesz osobę, która pokocha Cię najmocniej na świecie i Ty ją też,
zapomnisz o mnie i będziecie żyli szczęśliwie. Ja nie byłam tą odpowiednią.
Jeszcze raz Cię przepraszam za wszystko i dziękuję za wspaniałe chwile.
Noemi”
Zostawiła
mnie, nie wierzę, to jest nie możliwe. Jak śmie prosić mnie o wybaczenie! Ja ją
tak kocham. Ona wróci do mnie, wróci na pewno. Wierzę w to, przemyśli i wróci,
bo to mądra dziewczynka i wie, że beze mnie nie da rady. Nawet nie wiem kiedy,
ale poczułem jak po policzku spływa mi łza, wykończony usnąłem, a przyśniła mi
się moja piękność.
<Piotr>
„Kochany
tatusiu, Ty jako jeden z niewielu zauważyłeś jaka jestem nieszczęśliwa w tym
związku, dziękuję Ci za to, za te wszystkie rady. Wiem, że postąpiłam źle,
uciekając w dniu ślubu, ale inaczej nie potrafiłam. Jesteś dla mnie
najważniejszym mężczyzną w życiu, który zastępuje mi własną matkę, dla której
wcale nie jestem ważna, wiem to i przyzwyczaiłam się do tego. Kocham Cię
najmocniej na świecie i wiem, że Ty mnie też. Moim marzeniem było, aby moim
mężem był mężczyzna choć trochę podobny z charakteru do Ciebie, niestety
Nathaniel taki nie jest. Przepraszam Cię, za to, że ośmieszyłam Cię w oczach
wszystkich, ale inaczej nie mogłam postąpić. Nie mogłam poślubić Nathaniela.
Nie martw się o mnie, jestem w bezpiecznym miejscu i nic mi się nie stanie. Mam
22 lata, pora się usamodzielnić, chociaż ciężko mi będzie bez Twojego uśmiechu
na co dzień. Odezwę się do Ciebie obiecuję, ale jeszcze nie teraz, za kilka
dni, ja wszystko się opanuje. Przepraszam i mam nadzieję, że chociaż Ty jeden
mnie zrozumiesz. Będę tęsknić za Tobą.
Kocham
Cię, Twoja córka Noemi :*”
Też
Cię kocham Emisia, odpowiedziałem po cichu. Ja wszystko rozumiem, wiedziałem,
że go nie kocha, więc nawet nie musi mnie prosić o wybaczenie, sam jej to
proponowałem, ale dlaczego wyjechała i zostawiła mnie, mój największy skarb
mnie zostawił. Trudno mi będzie o normalne życie, ale jeśli to da jej
szczęście, samodzielność, to niech tak będzie, jej szczęście najważniejsze dla
mnie, nie jestem egoistą.
-Piotr-
usłyszałem jak żona mnie woła- zobacz co mi napisała, jak ona może jeszcze o to
prosić?!
-Co
takiego? O co Cię prosi- nie wiedziałem o co jej chodzi, córka od nas odeszła,
a ona ma jeszcze siłę żeby krzyczeć
-No
to posłuchaj „Mamo, wiem, że nie jesteś szczęśliwa, że nie wzięłam tego ślubu.
Wybacz, że nie byłam w stanie, spełnić Twoich marzeń związanych ze mną, ale to
były Twoje marzenia, ja tego nie chciałam, to było nie zgodne ze mną. Nie wiem
dlaczego w ogóle słuchałam Cię na samym początku i przyjęłam te oświadczyny,
może dlatego, że na początku wierzyłam w Twoje słowa, że miłość przyjdzie z
czasem? Ale wiem, że nie przyjdzie, ja tak nie potrafię. Nie kocham go, nie
kochałam i kochać nie będę, dlatego postanowiłam odejść, mi pieniądze szczęścia
nie dadzą, mam nadzieję że mnie zrozumiesz, jak nie teraz to kiedyś. Wybacz mi,
że ośmieszyłam Cię i zawiodłam, wiem że nie tak widziałaś moją przyszłość, więc
proszę Cię o wybaczenie. Wybacz.
Twoja
córka, Noemi”. Jak ona śmie, po tym wszystkim prosić mnie o wybaczenie?! Tutaj
taki numer, a tak nie jest w stanie powiedzieć mi tego prosto w oczy, ale może
to i lepiej że teraz jej nie ma, bo nie wiem co bym jej zrobiła za to.
-Kath,
co Ty wygadujesz?! Jak możesz? Nasza jedyna córka nas zostawiła, wyjechała,
niewiadomo gdzie, a Ty masz do niej pretensje, że nie wyszła za mąż za
człowieka, którego nie kochała?! Co się z Tobą dzieje? Nie poznaję Cię, kiedyś
taka nie byłaś-zarzuciłem jej, ale naprawdę nie poznaje mojej żony, kiedyś była
wrażliwsza, a teraz.
-Mówię
to co myślę Piotr, zawiodła mnie, nie rozmawiajmy o niej- powiedziała po czym
wyszła
<Jenny>
Po
tym ciężkim dniu wróciłam do domu. Nie miałam już na nic siły, ale wiedziałam
że Paul czeka na wyjaśnienia. Całą drogę powrotną nie odzywaliśmy się do
siebie, bo siedziałam zamyślona gdzie ona mogła pojechać. Pewnie jak przeczytam
list, wszystkiego się dowiem. Szybko wskoczyłam pod prysznic i po 15 minutach
po mnie, zajął prysznic Paul. Postanowiłam wykorzystać ten czas. „Dziękuję, za
te wszystkie rady, powinnam posłuchać Ciebie przed ślubem i zaręczynami. Nie
będę się rozpisywać bo pogadamy jak się spotkamy. Piszę, dlatego żebyś się nie
martwiła. Będę w Polsce, zatrzymam się w hotelu na kilka dni, a później pojadę
do przyjaciółki, ona mieszka w Rzeszowie więc się spotkamy. Przepraszam i do
zobaczenia. Uściskaj Paula, opowiedz mu wszystko, bo na to zasługuje i przeproś
ode mnie. A i jak możesz to nie mów nikomu gdzie jestem. Kocham Was, Noemi :*”
Po przeczytaniu uśmiechnęłam się sama do siebie i chwilę się zamyśliłam.
-Kochanie
o czym myślisz? poczułam usta męża na swojej szyi
-O
Emi- uśmiechnęłam się
-Właśnie,
powiesz mi co się stało?- poprosił mnie Paul
-Tak,
nawet Emi prosiła, żeby Cię przeprosić, ale zrobi to osobiście tak myślę- znowu
się uśmiechnęłam- Już dawno zauważyłam, że Emi go nie kocha, dzisiaj nawet rozmawiałyśmy o tym.
Wiesz, że ona zdradziła go nawet z Mattem, miałam Ci tego nie mówić, no ale już
i tak po ślubie. Powiedziała mi, że wtedy się przekonała o tym całkowicie. To
jest długa historia. Na koniec zaproponowałam jej żeby wyjechała z nami do
Polski jeśli nie chce tego ślubu no i po części mnie posłuchała, dzisiaj już
wyleciała do Polski do przyjaciółki, także za tydzień się spotkamy- uśmiechnęłam
się i przytuliłam męża
-Z
Mattem, to wiedziałem wcześniej, powiedział mi, ale obiecałem, że nie pisnę
słówka nawet Tobie.- nie pewnie popatrzył na mnie.- ale z Emi to kamień z
serca, bo myślałem że coś się stało poważnego- na ustach mojego ukochanego
pojawił się uśmiech.
Troszkę się rozpisałam :) mam nadzieję, że mocno źle mi nie wyszło :)
Tutaj będę co jakiś czas dodawać rozdziały, bo więcej czasu spędzam na moim pierwszym blogu, na który również serdecznie zapraszam :)
komentarze mile widziane :)
a za ponad 2 godziny znowu wielkie emocje, na które czekam już od piątku! :)
trzymam kciuki z całych sił niestety przed tv...
całuję sassy :) <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz