niedziela, 7 lipca 2013

Dwójka


„Mój piękny Panie ja go nie kocham taka jest prawda(…)
Ale dziewczyna przez świat nie może iść całkiem sama,
Życie jest życiem Pan przecież wie(…)
…Pora mi dzisiaj do ślubu iść(…)”


<Jenny>
Patrzę na zegarek jest już 15 minut po 13. Nie przyjdzie, jednak nie przyjdzie, myślę w duchu i uśmiecham się sama do siebie. Wszyscy zdenerwowani nie wiedzą co się dzieje, nie wiedzą, że Noemi nie jest szczęśliwa i nie przyjdzie. Rozglądam się po kościele i natknęłam się na pytający wzrok męża, który pewnie zauważył, że ja coś wiem. Otwieram torebkę i chwytam za koperty, pełna obawy zmierzam w kierunku Nathaniela, który odchodzi od zmysłów przed ołtarzem. Czuje na sobie wzrok Paula, trudno, później mu wytłumaczę, teraz ważna jest przyjaciółka. Jestem już blisko Natha kiedy nagle rozlega się dobrze znana wszystkim melodia Marszu Mendelsona,odwracam się i widzę przyjaciółkę, która trzyma swojego tatę i uśmiecha się. O nie kochana, mnie nie nabierzesz, widzę ten sztuczny uśmiech- myślę sobie, ale wycofałam się, schowałam koperty i wróciłam na swoje miejsce. 


<Nathaniel>
Tyle na nią czekam. Chce mnie wystawić, nie, przecież nie zrobi tego, nie moja Noemi. Kocha mnie i nie zostawi mnie nigdy. Stoję przed ołtarzem i strasznie się denerwuję, a może coś jej się stało, patrzę na rodziców i na teściową, tak samo stoją zakłopotani. W pewnym momencie Jenny ruszyła się z miejsca i chyba idzie w moim kierunku, pewnie chce mnie pocieszyć ze zaraz przyjdzie, ale nie musi wiem, że będzie. Usłyszałem dźwięk marszu Mendelsona i aż coś mną poruszyło, odwróciłem się i ujrzałem moją cudowną Noemi, która idzie szczęśliwa w ramionach swojego taty, a swoją drogą, muszę ja odzwyczaić nadmiernego spotykania się z nim, bo zachowuje się tak, jakby on był ważniejszy ode mnie. Ale nie pora na to. Jaka ona jest cudowna, wygląda jak anioł. Jest to najszczęśliwszy dzień w moim życiu.


<Noemi>
Niepewnie zmierzam w objęciach taty do ołtarza. Widzę przy nim szczęśliwego Nathaniela i przyjaciółkę z nietęgą miną. Widzę po niej, że spodziewała się czegoś innego. Biorę kilka mocnych wdechów i już znajduję się przy Nathanielu.
-Możemy zaczynać?- zapytał ksiądz
-Tak proszę- powiedział- długo kazałaś mi na siebie czekać skarbie, ale warto było, cudownie wyglądasz- szepnął mi do ucha i się uśmiechnął. Nic nie powiedziałam tylko sztucznie podniosłam kąciki ust. Ksiądz powiedział swój wstęp i przeszliśmy do złożenia przysięgi, którą jako pierwszy powtarzał Nathaniel za księdzem
-Ja, Nathaniel, biorę sobie Ciebie Noemi za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci- skończył z wielkim uśmiechem
-Teraz Panno Noemi proszę za mną powtarzać: Ja Noemi…- powiedział ksiądz
Stanęłam, wzięłam głęboki oddech, odwróciłam głowę i rozejrzałam się po kościele, zobaczyłam moją babcię ze łzami w oczach, tata siedział zamyślony, a mama wręcz tryskała radością, popatrzyłam na Andersona, który uśmiechnął się do mnie nikle, na koniec spojrzałam na przyjaciółkę i na teściów
-Panno Noemi…- upomniał ksiądz
Popatrzyłam prosto w oczy Nathaniela- wybacz mi, przepraszam, ja nie mogę…- po czym odwróciłam się i wybiegłam z kościoła, nawet nie płakałam, czułam, że dobrze robię, może w przyszłości będę tego żałować, ale teraz było to tym, czego było mi trzeba, nie liczyłam się z konsekwencjami, najważniejsze osoby w życiu pokazały mi, że liczy się dla nich moje szczęście i nie ważne co zrobię, będą przy mnie. Biegłam ile sił w nogach, bo nie chciałam, żeby mnie Nathaniel dogonił, wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki i skierowałam się prosto do domu. Wpadłam do domu jak burza, wiedziałam co chcę zrobić, rozmyślałam nad tym kilka dni, dlatego wzięłam wcześniej przygotowane walizki, które miałam po ślubie zabrać do mieszkania Nathaniela, wszystkie dokumenty, albumy, książki, telefon i laptopa  wrzuciłam do torby podręcznej i pobiegłam do taksówki.
-Proszę na lotnisko tak szybko jak się da- krzyknęłam do kierowcy, który o nic nie pytał tylko dziwnie się na mnie popatrzył. Pewnie nie na co dzień ma klientkę w sukni ślubnej. W taksówce zaczęłam szybko się przebierać w ubrania, które wyjęłam wcześniej z torby. Po 15 minutach znalazłam się na miejscu, zauważyłam że za pół godziny mam samolot, prędko udałam się do kasy i na szczęście udało mi się kupić jeszcze bilet. Cała w nerwach czekałam na moją odprawę i wylot. Wiem, że to ucieczka ale muszę sobie to wszystko poukładać.


<Jenny>
Zrobiła to, a jednak to zrobiła. Chciałam pobiec za nią, ale wiedziałam, że ona liczy na coś innego, muszę zrobić to o co mnie prosiła. Tylko co ta moja biedna Emi teraz zrobi, gdzie się podzieje. Niepewnie podeszłam do załamanego Nathaniela
-Przykro mi, naprawdę mi przykro-przytuliłam go, wiedziałam że on ją kocha, ale też wiem to że nie mogliby być razem szczęśliwi, a na pewno nie moja przyjaciółka
-Jasne, przykro Ci, nigdy mnie nie lubiłaś wiem to- zarzucił mi
-Nie mów tak, to że nie widziałam Cię u boku Noemi nie znaczy, że Cię nie lubię- uśmiechnęłam się przyjaźnie mimo wszystko-Mam coś dla Ciebie i przepraszam- wręczyłam mu kopertę i odeszłam, nie chciałam dłużej ciągnąć tego trudnego tematu.
-Przepraszam państwa, ale mam coś od Noemi, przykro mi-wręczyłam kopertę Panu Piotrowi i Pani Katherin, nie mam pojęcia co ona im tam napisała, ale myślę, że jakieś słowa wyjaśnienia. Wiem, że Pan Kulczycki to zrozumie, ale boję się reakcji jej matki, teraz też, nie przejmowała się tym, że niewiadomo gdzie jej córka jest, tylko tym, że nie wzięła ślubu.



<Nathaniel>
Wystawiła mnie, a jednak mnie wystawiła, jak ona mogła! Nie wybaczę jej tego nigdy. Przecież ja kocham ją nad życie, dałbym jej wszystko czego tylko by pragnęła, a ona tak się zachowuje. Dzisiaj powinniśmy się cieszyć, bawić, tańczyć do samego rana, noc poślubna i jej pierwszy raz ze mną. To ja miałem być tym pierwszym, przecież ona na pewno jeszcze nigdy z nikim nie spała, a mi też mówiła że nie jest gotowa. Pewnie dlatego, że mnie tak kocha. Tylko co się stało, ma jakiś problem, pomogę jej jak kiedyś, tylko niech wróci, nie wytrzymam bez niej. Teraz siedzę sam, załamany w swoim pokoju, zamknąłem się, żeby rodzice nie zaglądali do mnie. No tak, koperta, muszę przeczytać kopertę od Jenny, pewnie to ona coś wymyśliła, ta dziewczyna nigdy nie tryskała energią na nasz związek, pewnie to przez nią uciekła z kościoła, a może napisała mi w liście, że gdzieś na mnie czeka i pragnie wziąć ślub bez tych wszystkich osób? Jak tak to na to się mogę zgodzić, dla niej się zgodzę nawet na to. Muszę to przeczytać i mieć to za sobą.
„Nathanielu, wiem, że bardzo mnie kochasz i jestem dla Ciebie najważniejsza, wiem też, że zrobiłbyś dla mnie wszystko bym była szczęśliwa, ale nam by się nie udało, nie bylibyśmy szczęśliwi ze względu na to, że ja Cię nie kocham. Wiem, przepraszam, że tyle to ciągnęłam ale nie potrafiłam tego zakończyć. Do końca swojego życia będę Ci wdzięczna, że pomogłeś mi wyjść z problemów i wrócić do normalnego życia po tym, jak straciłam jedynego i najukochańszego brata. Wybacz mi, za to, że zostawiłam Cię w takim dniu, który dla Ciebie miał być najszczęśliwszym, niestety dla mnie taki nie był, z każdym dniem, coraz bardziej zastanawiałam się czy powinnam pójść, ostatecznie podjęłam taką decyzję. Przepraszam Cię i wiem, że nie powinnam prosić Cię o wybaczenie po tym wszystkim, muszę to wszystko przemyśleć, odpocząć, proszę Cię nie dzwoń do mnie. Wiem, że w końcu znajdziesz osobę, która pokocha Cię najmocniej na świecie i Ty ją też, zapomnisz o mnie i będziecie żyli szczęśliwie. Ja nie byłam tą odpowiednią. Jeszcze raz Cię przepraszam za wszystko i dziękuję za wspaniałe chwile.
Noemi”
Zostawiła mnie, nie wierzę, to jest nie możliwe. Jak śmie prosić mnie o wybaczenie! Ja ją tak kocham. Ona wróci do mnie, wróci na pewno. Wierzę w to, przemyśli i wróci, bo to mądra dziewczynka i wie, że beze mnie nie da rady. Nawet nie wiem kiedy, ale poczułem jak po policzku spływa mi łza, wykończony usnąłem, a przyśniła mi się moja piękność.







<Piotr>
„Kochany tatusiu, Ty jako jeden z niewielu zauważyłeś jaka jestem nieszczęśliwa w tym związku, dziękuję Ci za to, za te wszystkie rady. Wiem, że postąpiłam źle, uciekając w dniu ślubu, ale inaczej nie potrafiłam. Jesteś dla mnie najważniejszym mężczyzną w życiu, który zastępuje mi własną matkę, dla której wcale nie jestem ważna, wiem to i przyzwyczaiłam się do tego. Kocham Cię najmocniej na świecie i wiem, że Ty mnie też. Moim marzeniem było, aby moim mężem był mężczyzna choć trochę podobny z charakteru do Ciebie, niestety Nathaniel taki nie jest. Przepraszam Cię, za to, że ośmieszyłam Cię w oczach wszystkich, ale inaczej nie mogłam postąpić. Nie mogłam poślubić Nathaniela. Nie martw się o mnie, jestem w bezpiecznym miejscu i nic mi się nie stanie. Mam 22 lata, pora się usamodzielnić, chociaż ciężko mi będzie bez Twojego uśmiechu na co dzień. Odezwę się do Ciebie obiecuję, ale jeszcze nie teraz, za kilka dni, ja wszystko się opanuje. Przepraszam i mam nadzieję, że chociaż Ty jeden mnie zrozumiesz. Będę tęsknić za Tobą.

Kocham Cię, Twoja córka Noemi :*”

Też Cię kocham Emisia, odpowiedziałem po cichu. Ja wszystko rozumiem, wiedziałem, że go nie kocha, więc nawet nie musi mnie prosić o wybaczenie, sam jej to proponowałem, ale dlaczego wyjechała i zostawiła mnie, mój największy skarb mnie zostawił. Trudno mi będzie o normalne życie, ale jeśli to da jej szczęście, samodzielność, to niech tak będzie, jej szczęście najważniejsze dla mnie, nie jestem egoistą.
-Piotr- usłyszałem jak żona mnie woła- zobacz co mi napisała, jak ona może jeszcze o to prosić?!
-Co takiego? O co Cię prosi- nie wiedziałem o co jej chodzi, córka od nas odeszła, a ona ma jeszcze siłę żeby krzyczeć
-No to posłuchaj „Mamo, wiem, że nie jesteś szczęśliwa, że nie wzięłam tego ślubu. Wybacz, że nie byłam w stanie, spełnić Twoich marzeń związanych ze mną, ale to były Twoje marzenia, ja tego nie chciałam, to było nie zgodne ze mną. Nie wiem dlaczego w ogóle słuchałam Cię na samym początku i przyjęłam te oświadczyny, może dlatego, że na początku wierzyłam w Twoje słowa, że miłość przyjdzie z czasem? Ale wiem, że nie przyjdzie, ja tak nie potrafię. Nie kocham go, nie kochałam i kochać nie będę, dlatego postanowiłam odejść, mi pieniądze szczęścia nie dadzą, mam nadzieję że mnie zrozumiesz, jak nie teraz to kiedyś. Wybacz mi, że ośmieszyłam Cię i zawiodłam, wiem że nie tak widziałaś moją przyszłość, więc proszę Cię o wybaczenie. Wybacz.
Twoja córka, Noemi”. Jak ona śmie, po tym wszystkim prosić mnie o wybaczenie?! Tutaj taki numer, a tak nie jest w stanie powiedzieć mi tego prosto w oczy, ale może to i lepiej że teraz jej nie ma, bo nie wiem co bym jej zrobiła za to.
-Kath, co Ty wygadujesz?! Jak możesz? Nasza jedyna córka nas zostawiła, wyjechała, niewiadomo gdzie, a Ty masz do niej pretensje, że nie wyszła za mąż za człowieka, którego nie kochała?! Co się z Tobą dzieje? Nie poznaję Cię, kiedyś taka nie byłaś-zarzuciłem jej, ale naprawdę nie poznaje mojej żony, kiedyś była wrażliwsza, a teraz.
-Mówię to co myślę Piotr, zawiodła mnie, nie rozmawiajmy o niej- powiedziała po czym wyszła



<Jenny>
Po tym ciężkim dniu wróciłam do domu. Nie miałam już na nic siły, ale wiedziałam że Paul czeka na wyjaśnienia. Całą drogę powrotną nie odzywaliśmy się do siebie, bo siedziałam zamyślona gdzie ona mogła pojechać. Pewnie jak przeczytam list, wszystkiego się dowiem. Szybko wskoczyłam pod prysznic i po 15 minutach po mnie, zajął prysznic Paul. Postanowiłam wykorzystać ten czas. „Dziękuję, za te wszystkie rady, powinnam posłuchać Ciebie przed ślubem i zaręczynami. Nie będę się rozpisywać bo pogadamy jak się spotkamy. Piszę, dlatego żebyś się nie martwiła. Będę w Polsce, zatrzymam się w hotelu na kilka dni, a później pojadę do przyjaciółki, ona mieszka w Rzeszowie więc się spotkamy. Przepraszam i do zobaczenia. Uściskaj Paula, opowiedz mu wszystko, bo na to zasługuje i przeproś ode mnie. A i jak możesz to nie mów nikomu gdzie jestem. Kocham Was, Noemi :*” Po przeczytaniu uśmiechnęłam się sama do siebie i chwilę się zamyśliłam.
-Kochanie o czym myślisz? poczułam usta męża na swojej szyi
-O Emi- uśmiechnęłam się
-Właśnie, powiesz mi co się stało?- poprosił mnie Paul
-Tak, nawet Emi prosiła, żeby Cię przeprosić, ale zrobi to osobiście tak myślę- znowu się uśmiechnęłam- Już dawno zauważyłam, że Emi go  nie kocha, dzisiaj nawet rozmawiałyśmy o tym. Wiesz, że ona zdradziła go nawet z Mattem, miałam Ci tego nie mówić, no ale już i tak po ślubie. Powiedziała mi, że wtedy się przekonała o tym całkowicie. To jest długa historia. Na koniec zaproponowałam jej żeby wyjechała z nami do Polski jeśli nie chce tego ślubu no i po części mnie posłuchała, dzisiaj już wyleciała do Polski do przyjaciółki, także za tydzień się spotkamy- uśmiechnęłam się i przytuliłam męża
-Z Mattem, to wiedziałem wcześniej, powiedział mi, ale obiecałem, że nie pisnę słówka nawet Tobie.- nie pewnie popatrzył na mnie.- ale z Emi to kamień z serca, bo myślałem że coś się stało poważnego- na ustach mojego ukochanego pojawił się uśmiech.




Troszkę się rozpisałam :) mam nadzieję, że mocno źle mi nie wyszło :) 
Tutaj będę co jakiś czas dodawać rozdziały, bo więcej czasu spędzam na moim pierwszym blogu, na który również serdecznie zapraszam :) 


komentarze mile widziane :) 


a za ponad 2 godziny znowu wielkie emocje, na które czekam już od piątku! :) 
trzymam kciuki z całych sił niestety przed tv... 
całuję sassy :) <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz