I
tak o to jest 1:0 dla serca. Emocje wzięły górę nad rozsądkiem i tym razem mam
nadzieję, że wyjdzie mi to na dobre. Po kilku godzinnym locie znalazłam się w
Warszawie a tam udałam się do pobliskiego hotelu, żeby przespać jedną noc. Nie
chciałam męczyć się w nocy z walizkami, żeby dotrzeć do Rzeszowa, wyjadę tam
jutro rano. Rzuciłam się na łóżko i nie wiele myśląc usnęłam.
Kolejnego
dnia rano, szybko wymeldowałam się z hotelu i pojechałam do Rzeszowa,
zatrzymałam się w hotelu, w którym często bywałam z tatą. Kiedy zapłaciłam za 3
dni z góry, zeszłam na obiad, bo z tego pośpiechu zapomniałam rano zjeść
śniadania i byłam już bardzo głodna. Plan na dzisiaj? Odnaleźć mieszkanie
przyjaciółki i odwiedzić ją, a także poinformować, że zostaję już tutaj. Wróciłam
do mieszkania i sięgnęłam do torby po notes, w którym miałam zapisany nowy
adres przyjaciółki. Szybko odnalazłam zapisaną stronę i zeszłam na dół prosząc
o taksówkę. Po 10 minutach siedziałam już w samochodzie.
-Poproszę
pod ten adres- pokazałam kartkę kierowcy, który się uśmiechnął
-Oczywiście,
Pani pierwszy raz?- zapytał ciekawski kierowca po pięćdziesiątce
-Nie,
wychowywałam się tutaj przez ponad 10 lat
-A
później co?
-A
później, wie pan jak to życie-odpowiedziałam chcąc zbyć ciekawskiego pana
-Rozumiem,
ciężki temat to nie pytam. Proszę jesteśmy na miejscu-uśmiechnął się kiedy
zatrzymywaliśmy się na osiedlu.
-Dziękuję.
Zapłaciłam rachunek i stałam przed niewysokim blokiem, który na oko miał 5
pięter. Odnalazłam odpowiednią klatkę schodową, była otwarta. Niepewnym krokiem
maszerowałam na 3 piętro i znalazłam wyszukiwany nr mieszkania. Kilka głębokich
oddechów i naciskam dzwonek do drzwi.
-Już
otwieram-słyszę jakieś głosy za drzwiami- Tak? A Pani do kogo?- drzwi się
otworzyły i moje oczy ujrzały bardzo wysokiego i przystojnego blondyna.
-Przepraszam,
czy tutaj mieszka Zuza Łozowska?-
zapytałam. Jeśli tak to pewnie ten jej chłopak, pomyślałam
-Kochanie,
co się dzieje?- krzyknął ktoś z pokoju
-Tak
mieszka.- uśmiechnął się blondyn- Zuza, ktoś do Ciebie- krzyknął. – Proszę
wejdź.- uchylił drzwi wpuszczając mnie do środka
-Miśka,
Boże Miśka to naprawdę Ty?!- blondynka krzyknęła i rzuciła się na mnie. Właśnie
zdałam sobie sprawę jak bardzo brakowało mi mojej Zuzy, jej uścisku, jej głosu
i tego jak na mnie mówi, jako jedyna.
-Tak,
to ja- odwzajemniłam uścisk
-Ale
czekaj, co Ty tutaj robisz?- ocknęła się- nie powinnaś być teraz w podróży
poślubnej?
-Niby
powinnam- uśmiechnęłam się nieśmiało- ale jak widać jestem tutaj- wzięła moją
dłoń i dokładnie obejrzała z każdej strony . Blondyn ciągle nam się przyglądał.
-A
gdzie obrączka?
-Jak
widzisz nie ma.- odpowiedziałam niewzruszona.
-Skarbie,
może nas przedstawisz- przerwał nam młody mężczyzna
-No
tak, wybaczcie. Miśka, to jest Piotrek, mój chłopak, Piotrek to jest Miśka,
tzn. Noemi moja przyjaciółka, jeszcze z okresu młodości- uśmiechnęliśmy się do
siebie
-Miło
mi- powiedzieliśmy razem, po czym wybuchliśmy śmiechem.
-Piotruś
zrobisz nam herbatę, bo my chyba musimy porozmawiać- zwróciła się do mnie
Usiadłyśmy
w salonie na kanapie. Jak zdążyłam zauważyć mieszkanie nie było duże, ale małe
też nie. Były dwa pokoje, kuchnia, salon i łazienka, i nawet duży korytarz.
Piotr przyniósł nam herbatę i wrócił do pokoju, zostawiając nas same.
-No
to mów co jest?- zapytała wbijając we mnie wzrok
-No
co jest? Nic nie jest. Nadal jestem panną- uśmiechnęłam się
-Co?
Jak to? Co się stało? I Ty mówisz to tak spokojnie? Przecież miałaś być Panią
Wilson- wyrzucała pytania z szybkością światła.
-Zuz,
spokojnie, bo się zapowietrzysz- zażartowałam- miałam, ale wszystko się
zmieniło. Dobrze wiesz, że nie kochałam Nathaniela tylko nigdy do tego się nie
chciałam przyznać bo byłam mu wdzięczna po tym jak mi pomógł. Zdałam sobie
sprawę ostatnio, że nie będę z nim szczęśliwa, bo go nie kocham i nie pokocham.
Zresztą zdradziłam go, może głupio o tym mówić, ale nawet nie raz, po prostu
nie kochałam go, byłam z nim już tyle lat, jak byłam młoda, że musiałam też
spróbować czegoś innego no i zdradziłam go parę razy. Na moje szczęście on
myślał, że wiesz, że jestem jeszcze nienaruszona- zaśmiałam się na samą myśl-
dobrze wiesz jak z tym było.- wypomniałam jej, ale z nim nie spałam nawet.
Dziwne ale prawdziwe.
-Emi,
nie wierzę! No nie wierzę! Zawsze byłaś szalona.
-Mówisz?
Może dlatego uciekłam z kościoła przed moją przysięgą i wsiadłam w samolot i
wyjechałam tutaj.
-Co
zrobiłaś?!- właśnie piła herbatę i prychnęła.
-To
co słyszałaś Zuz, uciekłam sprzed ołtarza. Nie wracam już do Stanów,
postanowiłam, zostaje w Polsce, w Rzeszowie, moim kochanym Rzeszowie.
-Wariatka!-
krzyknęła- tak się cieszę, że nie wyszłaś za Nathaniela, wiem, że nie powinnam
ale cieszę się- przytuliła- no i cieszę się, że będę miała Cię w końcu w
Rzeszowie- wyszczerzyła się
-Właśnie,
szukam mieszkania do kupienia, wiesz coś?
-Nie
mam pojęcia, ale mogę popytać znajomych. A teraz gdzie jesteś?
-Dziękuję-
przytuliłam ją- zatrzymałam się w hotelu.
-Weź
nie żartuj, przenosisz się do nas. Piotrek na pewno się zgodzi.
-Dzięki,
ale i tak już mam za 3 dni z góry zapłacone
-Nie
ma problemu, to przenosisz się po 3 dniach jeśli nie znajdziesz mieszkania-
odparła dumnie
-Dzięki
wielkie. Jesteś kochana. Tak bardzo za Tobą tęskniłam- uścisnęłam mocno
przyjaciółkę- Powiem Ci, że bardzo przystojny ten Twój Piotrek, a jaki wysoki,
chyba już gdzieś go widziałam- zamyśliłam się
-Wiem,
bo mój- zaśmiała się- a może i widziałaś, nie mam pojęcia. A właśnie, jeszcze
co do Twojej ucieczki z kościoła…
-No
co tam?
-Co
na to Twoi rodzice? Tzn. bardziej chodzi mi o Twoją matkę?
-Nie
mam pojęcia, nie wiedzą gdzie jestem, zostawiłam im listy, które moja Dżej
miała im wręczyć. Tata zrozumiał, bo nawet przed wyjściem do kościoła pytał się
czy na pewno chcę tam iść. A mama? Nie wiem, nie obchodzi mnie to, ja jej nie
obchodzę to się też tym nie przejmuje. Mam dość jej rządzenia mną.
-I
co? Będziesz się tak ukrywać?
-Nie
no co Ty, tata nie zasługuje na to. Jak znajdę mieszkanie, zadzwonię do niego,
powiem mu o wszystkim.-uśmiechnęłam się
-No
to dobrze. Twój tata jest świetny i Wy macie taki świetny kontakt, aż
zazdroszczę Ci takiego kontaktu z tatą
-A
ja Tobie z mamą- zaśmiałam się
-Chciałam
Cię jeszcze przeprosić…
-Mnie?
Za co?
-Za
to, że nie przyjechałam, na Twój ślub z Nathanielem, ale nie byłabym tam mile
widzianym gościem, na pewno nie przez Twoją matkę, a zresztą sama nie dałabym
rady spojrzeć jej w oczy, przecież ona mnie za wszystko obwinia- widziałam że
posmutniała
-Skarbie,
to nie Twoja wina! Przestań tak mówić, nie zamartwiaj się. Masz przystojnego i
z tego co mi opowiadałaś zajebistego chłopaka. Nie spieprz tego!- nakazałam
przyjaciółce i ją przytuliłam.- Mati by tego nie chciał, dobrze wiesz, że
chciał Twojego szczęścia, więc mogę się założyć, że uśmiecha się z góry widząc
was razem- ścisnęłam ją mocniej.
Przesiedziałam
u nich do wieczora. Przyszedł do nas później Piotrek, naprawdę bardzo fajny
chłopak, cieszę się że właśnie z takim Zuza jest. Uzupełniają się. Oczywiście
oboje zadecydowali, że od środy mieszkam z nimi dopóki nie znajdę mieszkania, a
przy remoncie, albo ustawianiu mebli Piotrek też się zaoferował. W miłym
nastroju poszłam do hotelu. Cieszyłam się, tak bardzo się cieszyłam z tej
wolności. Wiem, że to okropne, ale tak jest prawda. Musiałam udawać, że jestem
taka szczęśliwa w tym związku i jak bardzo kocham Nathaniela. Tylko ślepy i
zapatrzony w siebie nie widział, że udaję.
<Zuza>
Właśnie
wyszła od nas Miśka, jak ja za nią tęskniłam, nawet nie przepuszczałam, że tak
bardzo. Teraz bym się z nią nie rozstawała. Jak dobrze, że zostaje w Rzeszowie
i cieszę się, naprawdę się cieszę, że nie jest żoną Nathaniela, z tego nic
dobrego by nie wyszło.
-Z
tej Twojej przyjaciółki to jakaś niezła agentka jest- stwierdził Piotrek
przerywając moje rozmyślania
-Czemu
tak mówisz?- zapytałam zdziwiona
-Słyszałem
co nieco, ona naprawdę wczoraj miała brać ślub?
-O
Ty, podsłuchiwałeś- wbiłam mu palca w żebra- tak uciekła, ale dobrze zrobiła,
na jej miejscu zrobiłabym to samo. Ona go nie kochała, była z nim z przymusu,
wiesz jej matka i te sprawy. To było widać na odległość, że go nie kocha. Spotykała
się z nim tak rzadko jak było to tylko możliwe.
-To
dlaczego?
-Nawet
nie pytaj, trudna sprawa
-Ok,
a imię, bardzo, hmm niespotykane…
-No
tak, ale dzięki temu też jest taka wyjątkowa. Co o niej myślisz?
-Nie
wiem, jak na jeden dzień, to bardzo sympatyczna dziewczyna, za młodości jak
słyszałem trochę rozrabiała, ale chyba ma fajny charakter tak zauważyłem. No ładna też jest- zaśmiał się
-A
żebyś wiedział, to jest świetna dziewczyna, dlatego szkoda mi jej było na tego
Nathaniela. Mimo, że w życiu trochę cierpiała, nadal jest silna i uśmiechnięta
jak zawsze, ale weź już bo robię się zazdrosna- zadałam mu kuksańca
-Nie
no co Ty, kotek- pocałował mnie- Ty jesteś najważniejsza i nie zamienię Cię
nigdy na nikogo innego- pocałował mnie zachłanniej- ale wiesz, niektórzy ode
mnie są wolni jeszcze- zaśmiał się
-No
chyba nie chcesz bawić się w swatkę kochanie- wyśmiałam mojego chłopaka, a jego spojrzenie mówiło "a dlaczego nie?".
Posiedzieliśmy
jeszcze trochę przed TV po czym, poszliśmy spać.
Witam, jest trójeczka :D mam nadzieję, że się podoba :)
jakiekolwiek komentarze mile widziane :D
a także, chętnie odwiedzę waszego bloga :)
pozdrawiam i ściskam ciepło sassy :) :*
Nadrobie wszystko, obiecuję. Jak na razie próbuję ogarnąć moje blogi :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział na www.przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
Całuję i dziękuję za obecność ♥